poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Nie można uciec od samego siebie, przenosząc się z miejsca na miejsce.

               Ucieczka… Najłatwiejsze, a jednak najtrudniejsze wyjście z sytuacji. Ja jestem w  niej mistrzem! Znacie ten scenariusz? Coś się sypie, a w głowie już plan zmiany szkoły, miasta, życia, osobowości? Przyznajcie się: ile razy Wam się to udało?
               No właśnie (tak wiem, kura mnie jajem trzaśnie)! Za każdym razem mój genialny plan okazuje się tak samo beznadziejny jak moja życiowa sytuacja. Nagle się okazuje, że nie potrzeba zmiany zewnętrznej, ale wewnętrznej. Trzeba nam wstrząsu w psychice, a najlepiej jakiegoś huraganu myślowego, połączonego z ogromny kopem w nasze zgrabne cztery litery od bliskiej albo zupełnie nieznanej osoby.
               Można uciec od swojego charakteru? Od swoich przyzwyczajeń? Od własnego JA? Oto jest pytanie na miarę hamletowskiego „być albo nie być?”. I tak naprawdę każdy ma własną teorię na ten temat. To jest jak z polemiką o przyjaźni damsko – męskiej. Ile rozumów, tyle idei. Która najlepsza? Tak, która podpowiada nam serce. I może troszkę rozum, ale on zawsze ma „za mądre” swoje wywody i nie chce nam się ich analizować. Jesteśmy pokoleniem internetowych leniów, czyż nie?
               Co podpowiada moje serce?
- Ucieczka jest głupia, panno the mda.
- Ale łatwa, serduszko.
- Zrywasz kontakty, ranisz ludzi. Jesteś wtedy egoistką! Jesteś zwykłym tchórzem!
- No dobra… Może wiesz lepiej.
               To jest właśnie moje skromne zdanie. Kilka dniowy oddech w obcym miejscu jest nawet wskazany, bo możesz spojrzeć na swoje życie z pewnej perspektywy, najlepiej odcięty od Internetu i cywilizacji. Zmiana szkoły, a już w sytuacji ekstremalnej miasta jest opcją ostateczną, chociaż pierwszą, która przychodzi do głowy. Mówiłam, żeby nie ufać rozumowi!
- Wypraszam sobie, panno mądralińska!
- Daj spokój, rozum.
               Człowiek się nie zmienia, on dojrzewa, ale nasz kręgosłup pozostaje taki sam. Nie staniemy się nagle wysoką blondynką z figurą Kendall Jenner, ani nasz charakter nie zmieni się z szarej myszki, wykorzystywanej przez wszystkich w gwiazdę szkoły za pomocą czarodziejskie różdżki. Przepraszam, ale czasy Kopciuszka już dawno za nami.
               Zastanówmy się, ile możemy stracić i czy jest to tego warte? Może nigdzie nie znajdziemy takich przyjaciół czy takiego miejsca, w którym chowamy się przed całym światem. Ucieczka grą wartą świeczki?
- We don’t think so.
- Dzięki, że w jednym się zgadzacie, moje narządki!

Może być problem z przyszłym zaspanym poniedziałkiem, ale nadrobię jak tylko będę mieć dostęp do laptopa.

Love,
the mda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic