Ucieczka…
Najłatwiejsze, a jednak najtrudniejsze wyjście z sytuacji. Ja jestem w niej mistrzem! Znacie ten scenariusz? Coś się
sypie, a w głowie już plan zmiany szkoły, miasta, życia, osobowości?
Przyznajcie się: ile razy Wam się to udało?
No
właśnie (tak wiem, kura mnie jajem trzaśnie)! Za każdym razem mój genialny plan
okazuje się tak samo beznadziejny jak moja życiowa sytuacja. Nagle się okazuje,
że nie potrzeba zmiany zewnętrznej, ale wewnętrznej. Trzeba nam wstrząsu w
psychice, a najlepiej jakiegoś huraganu myślowego, połączonego z ogromny kopem
w nasze zgrabne cztery litery od bliskiej albo zupełnie nieznanej osoby.
Można
uciec od swojego charakteru? Od swoich przyzwyczajeń? Od własnego JA? Oto jest
pytanie na miarę hamletowskiego „być albo nie być?”. I tak naprawdę każdy ma
własną teorię na ten temat. To jest jak z polemiką o przyjaźni damsko –
męskiej. Ile rozumów, tyle idei. Która najlepsza? Tak, która podpowiada nam
serce. I może troszkę rozum, ale on zawsze ma „za mądre” swoje wywody i nie
chce nam się ich analizować. Jesteśmy pokoleniem internetowych leniów, czyż
nie?
Co
podpowiada moje serce?
- Ucieczka jest głupia, panno the mda.
- Ale łatwa, serduszko.
- Zrywasz kontakty, ranisz ludzi. Jesteś
wtedy egoistką! Jesteś zwykłym tchórzem!
- No dobra… Może wiesz lepiej.
To
jest właśnie moje skromne zdanie. Kilka dniowy oddech w obcym miejscu jest
nawet wskazany, bo możesz spojrzeć na swoje życie z pewnej perspektywy,
najlepiej odcięty od Internetu i cywilizacji. Zmiana szkoły, a już w sytuacji
ekstremalnej miasta jest opcją ostateczną, chociaż pierwszą, która przychodzi
do głowy. Mówiłam, żeby nie ufać rozumowi!
- Wypraszam sobie, panno mądralińska!
- Daj spokój, rozum.
Człowiek
się nie zmienia, on dojrzewa, ale nasz kręgosłup pozostaje taki sam. Nie
staniemy się nagle wysoką blondynką z figurą Kendall Jenner, ani nasz charakter
nie zmieni się z szarej myszki, wykorzystywanej przez wszystkich w gwiazdę
szkoły za pomocą czarodziejskie różdżki. Przepraszam, ale czasy Kopciuszka już
dawno za nami.
Zastanówmy
się, ile możemy stracić i czy jest to tego warte? Może nigdzie nie znajdziemy
takich przyjaciół czy takiego miejsca, w którym chowamy się przed całym
światem. Ucieczka grą wartą świeczki?
- We don’t think so.
- Dzięki, że w jednym się zgadzacie,
moje narządki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz