Dzisiaj
natchniona jestem „Lalką” i moim własnym humanem. Bójcie się, bo kolejny w
kolejce czeka przy mym łóżku Gombrowicz, a on podobno zmienia życie.
Trudno
się z Prusem nie zgodzić. Po pierwsze był on pisarskim geniuszem, chociaż ja
jestem zakochana w „Panu Tadeuszu”, więc być może nie jestem najnormalniejszą
osobą pod Słońcem. Dobra, ale tu nie o mój gust literacki chodzi. Swoją drogą,
co czytacie? Polecacie coś? Wakacje się zbliżają, muszę listę książek zrobić.
Wracając
do nieszczęść, ile razy sypało ci się wszystko i mówiłeś sobie, że gorzej być
nie może, aż tu nagle okazuje się, że ciotka sąsiadki brata dziewczyny straciła
dach nad głową i zdechł jej kot. O ironio losu! Nagle uświadamiasz sobie, że
twoje problemy to tak naprawdę problemiątka i inni mają gorzej. Co jest w nas
najgorsze, w gatunku zwanym człowiekiem myślącym (jeśli pomyliłam tą całą
biologiczną hierarchię to bardzo przepraszam)? To, że my nie współczujemy tej
kobiecie. Nie płaczemy za jej kotem. Nie wysyłamy jej kondolencji. My podnosimy
się tym na duchu i cieszymy się z cudzego nieszczęścia. Przecież jak nam jest
źle to czemu innym ma być lepiej?
Jaki
z tego wniosek? Jesteśmy tak samo prymitywni jak przeciętny neandertalczyk. W
głębi duszy widzimy czubek własnego nosa i każdy z nas ma w sobie cząstkę
egoisty. Po prostu u niektórych jest ona bardziej rozwinięta. Czy to źle?
Wszystko ma dwie strony medalu. Za sukcesem, stoi ciężka praca, a za egoizmem,
chęć bycia najlepszym. To źle, że szukamy jakichkolwiek powodów, żeby się
dowartościować? Czy to nie daje nam chwili szczęścia? Czy nie jest dla nas
promykiem nadziei? Na pewno, ale czy warto czerpać to Słońce z nieszczęścia
innych?
My
chyba inaczej nie potrafimy, tak jesteśmy skonstruowani. Musimy się z tym
pogodzić, ale jednocześnie gasić takie myślenie w zarodku. Dla chcącego nic
trudnego, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz