poniedziałek, 30 marca 2015

Społeczeństwo to bal maskowy, na którym każdy ukrywa swoje własne ja i dzięki temu je pokazuje.

Zaczynamy na poważnie. Wstęp był, teraz jak na porządne wypracowanie przystało, czas na rozwinięcie. Zakończenie będzie, gdy moja blogowa terapia zdziała cuda i będę mogła  zacząć od nowa przygodę zwaną życiem.
„Społeczeństwo to bal maskowy” -  podpisuję się pod tym wszystkim kończynami: rękami, nogami i wszystkim, czym się da. Czy w dzisiejszych czasach ktoś pokazuje swoją prawdziwą twarz? Szczerzę wątpię. Sama jestem tego najlepszym przykładem. Boimy się odrzucenia, wolimy wtopić się w tłum niż być sobą i się wyróżniać. Gonimy za lajkami, które w życiu nam nie pomogą. Bo niby jak? Poczujemy się lepsi przez minutę? Chyba za to podziękuję. Wolę gonić za marzeniami, chociaż szansa na ich spełnienie jest mniejsza niż to, że szczerzę się uśmiechnę w tym tygodniu. Pokazujemy światu lalkę, którą chcielibyśmy być. Udajemy, że wszystko jest okej, gdy w środku powoli umieramy, gdy rozpadamy się na kawałeczki, ale przecież nie poprosimy o pomoc. Musielibyśmy pokazać, że jesteśmy słabi, a do tego dopuścić nie możemy, bo ludzie zdeptaliby nas jak mrówki. Chociaż nawet bez tego to robią.
„Każdy ukrywa swoje własne ja i dzięki temu je pokazuje”, ale dostrzegą to tylko najbardziej uważni. Diabeł podobno tkwi w szczegółach, a smutek w oczach. Nawet w maskach są „miejsca na oczy”, żeby nie pobłądzić. Mimo to, gubimy się w życiu i jego korytarzach. Maski pokazują nasze marzenia i kompleksy, ale przeciętny Kowalski, który ma Cię w dupie (za przeproszeniem, oczywiście) tego nie zauważy. Gramy w teatrze, ale nie jesteśmy prawdziwymi aktorami, lecz ludźmi. Ludźmi, którzy mają swoje słabe strony i momenty, w których najchętniej położyliby się i już nie wstali. Bez bólu i bez wyrzutów sumienia. Tak po prostu. Jednak mimo to walczymy, próbujemy być silni, a częściej udawać, że tacy jesteśmy. Czy nie łatwiej byłoby spojrzeć światu prosto w oczy i pokazać, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, a nie beznadzieją kopią kogoś innego? Może i łatwiej, ale na pewno bardziej ryzykownie, a przecież my się boimy. Jesteśmy zwykłymi tchórzami. „My”, bo ja jestem książkowym przykładem, można mnie stawiać za wzór maskowiczów.
Zatrzymajmy się na chwilę w życiowym biegu i spójrzmy ludziom w oczy. Może dostrzeżemy ból, cierpienie i wołanie o pomoc. Nie wierzmy w każde: „jest okej”, bo w tym okej jest bezsilność i maska.

Chcecie Wasz ulubiony cytat? Piszcie!
Love,
the mda 

poniedziałek, 23 marca 2015

(nie) lubię poniedziałków

Czas na zmiany, czas na przełamanie stereotypów!
Od dzisiaj poniedziałek będzie najlepszy dniem, a każdy tydzień będzie lepszy od poprzedniego.
To nie będzie blog modowy, to będzie blog życiowy. O tym co mnie wkurza, co mnie boli, co dezorientuje. O mnie i moich poniedziałkowych przemyśleniach. 
Zamysł jest prosty: cytat na cały tydzień i moje ględzenie na ten temat.
Zaczynamy?
Zaczynamy! 

the mda

Lydia Land of Grafic