Johna
Greena ciąg dalszy na moim blogu. Swoją drogą, mądry facet z niego. Przy nim, a właściwie przy jego książkach
zapomina się, że czas nie stoi w miejscu. Każde kolejne zdanie wciąga w
fabułowy trans.
Krótki
zachwyt nad twórczością zaliczony, przejdźmy do sedna, ale znając mnie jeszcze
miliard razy odbiegnę od tematu. Zdecydowanie za dużo rozszerzonego polskiego.
Mogę
tutaj zacytować Mickiewicza i jego przestrogi z „Dziadów”. Kojarzycie? Więc
właśnie, ale stwierdzam, że polscy wieszcze narodowi mogą was zanudzić, a mój blog zacznie przypominać
moje lekcje podstawy z polskiego. Śpicie już czy jeszcze nie?
Cierpimy
całe życie, od tego nie ma ucieczki. Życie usłane różami istnienie tylko w
bajkach, chociaż i to nie zawsze. Która księżniczka była od początku szczęśliwa
u boku księcia na białym koniu. Żadna albo ja oglądałam jakieś same tragiczne
wersje.
Ranię
ja, ranisz ty, on rani i tak dalej, i tak dalej aż przez wszystkie osoby. Nie
jesteśmy idealni i nigdy nie będziemy, a z każdym dniem utwierdzam się w
przekonaniu, że nasze starania są odwrotnie proporcjonalne do naszej perfekcji.
Mój przykład: chcąc być przyjaciółką, córką, siostrą bez skazy, ranię każdą
bliską mi osobę, odtrącając ją, żeby nie być dla nich problemem. Zamykam się na
nich, bo myślę, że tak im będzie się łatwiej żyło: z moją pomocą, ale bez moich
problemów. Jakaś matka Teresa z Kalkuty, wersja współczesna licealna.
Tak
naprawdę poznając nową osobę i zapraszając ją do swojego życia, decydujemy się
przyjąć ją w pełnym pakcie: szczęście + cierpienie, które często ktoś sprawia
przez przypadek. Zwyczajnie przez głupotę ludzką, którą każdy z nas jest
obdarzony. Nudno by bez niej było.
Człowiek
= głupota = cierpienie, proste równanie, które opisuje nasze życie. Pierwsza
część zależy od nas, reszta to już wola tego kogoś na górze, z ludzka natura
naszych bliskich. My wybieramy, kogo dopuszczamy do naszego światka, my decydujemy
na ile pozwalamy się odkryć, my początkowo zachłystujemy się szczęściem, a
potem przełykamy gorzki smak rzeczywistości. To normalna kolej rzeczy, za
którymś razem można się przyzwyczaić.
Ważne
jest, żeby te gorsze dni nie przyćmiły tych dobrych. Drugi człowiek przynosi z
sobą uśmiech i łzy. Do swojego serca zapraszajmy tych, którzy śmieją się,
płacząc. Płaczą, mając nadzieję na lepsze jutro. Krzywdząc, dają szansę na
poprawę. Dojrzewają, a ich pierwiastek głupoty ustępuje miejsca życiowej
mądrości.